indywidualizm

Dziecko (i to tylko Twoje) jest najważniejsze – indywidualizm w wychowaniu

Aby świadomie i mądrze poruszać się po oceanie pomysłów wychowawczych, w pierwszej kolejności trzeba poznać trzy główne nurty: indywidualistyczny, kolektywistyczny personalistyczny. Ich specyfikę najłatwiej poznać, badając różnice pomiędzy nimi oraz koncertując się – przynajmniej na początku – na poglądach jednolitych i skrajnych. Dlatego zaczniemy od antypedagogiki, która głośno i wyraźnie ogłasza, że dziecko jest najważniejsze, ale rozumie to w specyficzny sposób…

dziecko jest najważniejsze indywidualizm antypedagogika
  • Jakie poglądy mają antypedagodzy?
  • Co dobrego i co złego niosą ze sobą nurty indywidualistyczne?
  • Czy na pewno dziecko jest najważniejsze?

Antypedagogika

Antypedagogika to dość radykalna teoria wychowania, stawiająca w centrum jednostkę. Możemy umieścić ją w obszarze nurtów indywidualistycznych, na samym końcu skali.

Animacja prezentuje krótką charakterystykę antypedagogiki.

No, bez przesady!

Na pewno wizja rodzica lub nauczyciela, który ma pomóc dziecku w samobójstwie, bo o to poprosiło, wydaje Ci się upiorna! Sądzę, że większość dorosłych ludzi tak to odbiera. Ktoś jednak ukuł takie poglądy i je głosił. Mimo, że skrajna i czysta antypedagogika rzadko zabiera głos w przestrzeni publicznej, to jej okruchy znajdziemy w wielu popularnych poglądach, które możemy zakwalifikować do nurtów indywidualistycznych w wychowaniu. Aktualnie te prądy mają jeszcze jeden charakterystyczny odcień – psychologizujący.

Psychologia jako nauka jest ważna i potrzebna, a jej odkrycia niezwykle wzbogaciły (i nadal wzbogacają) teorię oraz praktykę pedagogiczną. Nurty psychologizujące to NIE są nurty uwzględniające wyniki badań psychologicznych. Gdzie indziej jest pies pogrzebany…

Co charakteryzuje indywidualizm w wychowaniu?

Poglądy, które są specyficzne i pomogą nam zakwalifikować różne pomysły do tego nurtu to m.in.:

Przekonanie, że dziecko zawsze wie, co jest dla niego dobre, a to, co pochodzi od dziecka, jest też automatycznie uważane za “dobre”.

Celem wychowania jest określany jako swobodny rozwój jednostki wg. jej własnych upodobań, potrzeb i pomysłów.

Podkreślanie, że wartość jednostki jest zawsze większa niż grupy (np. dziecko ważniejsze niż klasa).

Określanie roli wychowawcy w pojęciach “podążanie za dzieckiem”, “wspieranie spontanicznego rozwoju”, “reagowania na potrzeby dziecka”, “tworzenie warunków do nieskrępowanego wyrażania się”, itp.

Koncentracja na sferze emocjonalnej wychowanka w taki sposób, jakby tylko w tej sferze coś mogło pójść źle lub dobrze.

Prawda, że to brzmi już bardziej znajomo i współcześnie?

Teorie psychologizujące są obecnie dość popularne. Wiele poradników, artykułów i wpisów w mediach społecznościowych zawiera treści, które możemy zakwalifikować do tego nurtu. Dobrze się to czyta, bo prezentują naprawdę fantastyczną i kuszącą wizję wychowania: “Bądź empatyczny i podążaj za dzieckiem, a wszystko będzie dobrze”. Przedstawiciele tego nurtu mają naprawdę wielkie zasługi w promowaniu empatii i znaczenia relacji z dziećmi. Głoszą też wiele słusznych poglądów dotyczących reform szkolnictwa, a także walczą z przejawami przemocy wobec najmłodszych. W czym więc problem?

Trzy grzechy główne indywidualizmu

1. Opiera się na założeniach, które nie są prawdziwe.

Przede wszystkim pomija się fakt antropologiczny: wszyscy jesteśmy ludźmi, a ludzie to mieszanina światła i cienia. Dzieci także. Nie ma osoby, która byłaby w całości dobra, zawsze czyniła dobro i której uczucia zawsze sugerowałyby dobre wybory.

Popularne hasło “Dzieci, które czują się dobrze, zachowują się dobrze” nie jest prawdziwe! Prawdą jest, że dobre samopoczucie UŁATWIA podejmowanie słusznych działań, ale to nie jest automat! Czy naprawdę trudno Ci będzie przypomnieć sobie sytuacje, w których ktoś zrobił źle, mimo że czuł się całkiem dobrze? Ja mam mnóstwo takich wspomnień z moim własnym udziałem… Cenne jest jednak spostrzeżenie, że w sytuacji, w której dziecko zachowuje się źle, nie należy opierać swojej interwencji na sprawieniu, że ma poczuć się jeszcze gorzej. Tutaj pełna zgoda.

Czasami poglądy z nurtu psychologizującego sięgają jeszcze głębszej warstwy – filozoficznej – i głoszą, że nie ma ani dobra, ani zła. Każdy wybór jest subiektywny, a dziecko ma prawo robić, co chce. Wychowawca nie powinien korygować zachowań dzieci, bo to wprowadza niepotrzebny stres. Stres jest zły, bo zakłóca dobrostan psychiczny. Nie warto też powodować stresu w walce o dobro, skoro nie ma żadnego dobra. Jest to całkiem logiczne, prawda? I bliźniaczo podobne do antypedagogiki…

2. Promuje rozwój w sferze emocjonalnej, który może zakłócić prawidłowy rozwój w innych sferach.

Więcej o integralnym rozwoju – TUTAJ.

Przede wszystkim, chciałabym wyjaśnić, że PRAWIDŁOWY rozwój emocjonalny NIE zakłóca prawidłowego rozwoju w innych sferach. Jednak mam nieodparte wrażenie, że współczesne pop-psychologiczne mądrości z telewizji śniadaniowej nie promują PRAWDŁOWEGO rozwoju emocjonalnego, tylko jakąś jego karykaturę i temu się sprzeciwiam. Zaznaczam tu wyraźną różnię pomiędzy zdobyczami psychologii jako nauki, a pop-psychologią z Internetu. Teraz hejtuję tylko tę drugą 😉

Błąd widzę w nadmiernej koncentracji na sferze psychicznej dziecka (i rodzica), jakby istniała tylko ona jedna. Oznacza to, że cała uwaga rodzica powinna być skoncentrowana na wywoływaniu przyjemnych emocji i na zaspokajaniu potrzeb dziecka.

Piraminda potrzeb wg A. Maslowa
źródło: http://abk.umed.pl/piramida-motywacji-maslowa/ , dostęp: 31.01.2022

W pierwszych latach są to przede wszystkim potrzeby fizjologiczne, a także potrzeba bliskości i bezpieczeństwa. W późniejszym okresie… te same potrzeby! I tu jest pies pogrzebany.

Zapomina się, że z wiekiem zyskują na znaczeniu potrzeby wyższe: samodzielności, przynależności do grupy rówieśniczej, osiągnięć i samorealizacji. Coraz więcej potrzeb niższego rzędu dziecko powinno umieć zaspokajać samo, a rodzic powinien skupiać się na potrzebach wyższego rzędu. Tymczasem ciągła nadaktywność rodzica na niższych poziomach piramidy, blokuje rozwój.

Więcej o piramidzie potrzeb Maslowa: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb

Trzeba tu też zauważyć, że poza sferą psychiczną mamy i inne przestrzenie rozwoju: społecznego, fizycznego, intelektualnego, duchowego i moralnego. Istnieje wiele czynności, które warto podjąć, by zrobić krok naprzód w tych obszarach, a które mogą się wiązać z dyskomfortem psychicznym, np.: nie chce nam się ćwiczyć; boimy się dentysty; ktoś, kogo kochamy, potrzebuje stałej pomocy. W sytuacjach takiego napięcia pedagogika psychologizująca proponuje, by wybierać to rozwiązanie, które jest dla dziecka najłatwiejsze emocjonalnie. Ale czy to zawsze dobry wybór? Co się stanie, gdy po latach pracy w takim stylu, pojawi się poważna potrzeba, np. uzależnienie pociechy od urządzeń ekranowych?

Moja koleżanka w czasie zajęć na kursie stylizowanym na nurt tzw. rodzicielstwa bliskości usłyszała, że w sytuacji, w której dziecko płacze i “wisi” na rodzicu, który usiłuje wyjść do pracy, należy… ZOSTAĆ W DOMU. Dziecko widocznie potrzebuje bliskości rodzica i ważniejsze jest dać mu to, czego potrzebuje, niż wyjśc do pracy.

Jestem ciekawa, jaka jest Twoja opinia na temat tej porady?

3. Prowadzi do psychologizacji wychowania.

Psychologizacja wychowania polega na pomieszaniu pojęć i oddziaływań. W jednym worku znajdziemy: pedagogikę, psychologię, psychoterapię, wychowanie, psychoedukację i inne terapie.

Na skutek współczesnych teorii z nurtu psychologicznego rodzice nabierają przekonania, że nie są w stanie wychować dzieci i że do tego jest NIEZBĘDNY cały sztab specjalistów. Zapominają, że nie jest możliwe zapewnienie dzieciom ciągłego uczucia przyjemności, więc czują się złymi rodzicami, ilekroć dzieci płaczą lub krzyczą. Każdą niezaspokojoną potrzebę traktuje się jak objaw zaburzenia psychicznego, a każdy przejaw przykrych emocji opisuje się na portalach społecznościowych, by w odpowiedzi przeczytać najczęstszą radę: idź do psychologa. Diagnozowanie coraz to nowych zaburzeń ma pomóc, ale w sumie sama diagnoza nijak nie pomaga…

Napięcie z tym związane, niektórych doprowadza do decyzji o tym, że są w stanie mieć tylko jedno dziecko, bo przecież nie da się totalnie zaspokoić potrzeb więcej niż jednego potomka tylko w dwie osoby (ewentualnie w trzy, bo jeszcze niania).

UWAGA! Nikt nigdy nie da rady zaspokoić w całości potrzeb drugiej osoby. Szokujące?